Nowe informacje
Jan galopował na złamanie karku w ciemny las. Ledwo nadążał za Dagną. „Gdzie ona nauczyła się tak prowadzić konia? Panny nie powinny umieć tak jeździć! Panny powinny statecznie jechać stępem, a nie coś takiego!” Z zamyślenia wyrwała go gałąź, która nieomal go zrzuciła z konia. Zaczął bardziej uważać na drogę przed sobą. Po jakimś czasie droga zmieniła się w ścieżkę, a Dagna zeskoczyła z konia. Poczekała na Jana i zeszła ze ścieżki. Po kilku metrach stanęła, zasłoniła chrapy swojemu rumakowi i zaczęła w napięciu obserwować drogę, z której przyjechali. Jan chciał o coś zapytać, ale dała mu znak ręką, by milczał. Po kilku minutach w końcu się rozluźniła, poklepała konia po szyi i ponownie go dosiadła.
– Chodź – rzuciła – nikt za nami nie jedzie. Możemy być spokojni. – Jan kiwnął głową i wskoczył na konia. Jechał za nią, bo ścieżka była zbyt wąska, by móc jechać razem. Zastanawiał się, które z licznych pytań zadać na początku. Jednak nie było mu to dane – wjechali na polanę, Dagna wstrzymała konia i zaczęła:
– Wiem, że niewiele rozumiesz. Jestem Ci winna wyjaśnienie. Ale najpierw musisz mi przysiąc na swój honor, że to, co tu usłyszysz zachowasz dla siebie aż do grobu. Nikt nie może się o tym dowiedzieć. – Jan przysiągł bez wahania. – Widzisz… nie wszyscy kochają pana Gloubusa tak, jak Ty. I mają ku temu powody. Szczególnie pani Agnes.
– Jak to? – student nie mógł znaleźć słów. Przestraszył się, że się wygłupił tym pytaniem, ale dziewczyna była poważna, w jej oczach nie było śladu kpiny.
– Wiesz… Wolfhard nie jest wymarzonym panem dla poddanych. Nie jesteś tu długo, nie możesz o tym wiedzieć. Szczególnie, że teraz bardziej zaprzątają go wojny z husytami niż poddani. Nic dla nich nie robi, ale to może lepiej. Do tej pory ludzie byli surowo karani za błahostki, ilu ludzi było torturowanych i straconych za zarżnięcie świni? A cóż im się dziwić, daniny są tak wysokie, że niejednokrotnie głodują. Ciężko pracują i nie mają co jeść. Wielu pragnie jego śmierci. Ale niewiele może tego dokonać. Zresztą jego żona też nie darzy go uczuciem takim, jakim żona powinna darzyć męża. On… nie jest dla niej dobry. Nie chcę więcej mówić, to nie moje sprawy. Ale ona… kocha kogoś innego. Wolfhard jest zazdrosny, mimo, że sam zdradza ją z kim się da. Szpieguje ją – połowa z jej służek to jego kochanki. Myślą, że coś dla niego znaczą, ale to nie prawda. On po prostu chce przyłapać żonę na gorącym uczynku, by móc ją od siebie oddalić, albo wręcz uwięzić.
– Ale dlaczego? Czemu jej tak nienawidzi?
– Bo jest kobietą i ma czelność być mądra. – oczy Dagny pociemniały ze złości. – Pani Agnes dużo czyta, nawet w porównaniu do większości mężczyzn. A to się nie godzi. Więcej wie o taktyce od swojego męża. A to się tym bardziej nie godzi. Kobieta powinna szydełkować, tańczyć, śpiewać i być głupia. A na pewno głupsza niż mężczyzna. A ona taka nie jest.
– To czemu ją poślubił? – dziewczyna spojrzała na niego z lekkim politowaniem.
– Myślisz, że miał wybór? Że ona miała? To było małżeństwo polityczne – jak większość małżeństw. Nie ma tu miejsca na miłość. Podobno miłość przychodzi z czasem. Tak mówią. Ale, jak widać, nie zawsze.
– Rozumiem. A kim byli ci dwaj, w zajeździe? Co tam robiłaś?
– Ah, oni. Nie wiem. Podsłuchałam jak planowali śmierć Gloubusa, więc się zainteresowałam. Nie wiem, kim byli. A byłam tam… by pomóc pani Agnes. Ona jest zbyt dobrze pilnowana. Więc ja przekazuję jej wiadomości. Ja… umiem się wymknąć niespostrzeżenie. I wprowadzić kogoś niespostrzeżenie.
– Jak…?
– Wracamy. Trzymaj się blisko mnie. I pamiętaj o swojej przysiędze. – zanim Jan zdążył zareagować, Dagna już kłusowała w stronę zamku. Popędził więc konia, myśląc o tym wszystkim, czego się dowiedział. „Cóż, chyba czeka mnie kolejna nieprzespana noc.” – pomyślał jadąc za dziewczyną.
(Rys.: www.commons.wikimedia.org)