– Dobra, koniec. Polejcie zupy jakiejś. W gardle mi zaschło.
– Jakże to tak? W połowie opowieści?! Nie godzi się! Opowiadaj, co było dalej?
– Eh, eh. Ale jakże opowiadać tak na pusty brzuch się nie da. Ciężko, cieżko.
– Gospodarzu! Polejcie mu zupy, a porządnie! – brzuchaty szlachcić rzucił monetę gospodarzowi. Chwilę potem starzec dostał miskę parującej grochówki i pajdę chleba i całkowicie skupił swoją uwagę na jedzeniu. W tym czasie w gospodzie zawrzało. Wszyscy zaczęli snuć domysły i przekrzykiwać się nawzajem.
– Spisek! Ona należy do spisku! Ni mniej ni więcej.
– A tam spisek! Tożto kobieta, zdradza męża i tyle. Mąż na wojnie, a ona szuka innych. Ale on przebiegły, ma swoich informatorów.
– Ee, kto by się aż tak zdradą przejmował? Tyle osób nie może być w to zamieszanych.
– A Dagna? Jaka jej rola? Ciekawe, co ona wie.
– I co powie Janowi… może on już się domyśla? Ciekawe, czy wszystko mu powie.
– Na pewno! – wykrzyknęła jakaś młoda szlachcianka – przecież go kocha!
– Kocha, kocha. – prychnął mężczyzna stojący obok. – Miłość sobie, interesy sobie.
– Jakże to tak? Miłość jest silniejsza!
– Aha, a panienka myśli, że Jan się przyzna „ukochanej”, że jest husytą? – dziewczyna przygryzła wargę i nic nie powiedziała.
– Dagna też może być husytą. Ja będę jak Žižka, który bił pod Grunwaldem krzyżaków! I Zawisza Czarny! A moja żona też będzie husytą! – wykrzyczał zapalczywie jakiś siedmiolatek, podskakując i wymachując kijkiem przyniesionym z dworu. Matka szybko go skarciła i odebrała zabawkę.
– A poza tym, co się tak emocjonujecie? Przecież to bajka tylko. Dziad opowiada zmyślone historie za miskę zupy.
-Zaraz zmyślona. Mówił przecież, że to widział wszystko.
– Akurat, takiego włóczęgę to by z zamku wygnali. Skąd by to wiedział? Za krzakiem się krył podczas przejażdżki konnej czy jak? – wszyscy zwrócili wzrok na starca, który niewzruszenie siorbał zupę. W gospodzie zapadła cisza. W końcu starzec dokończył jedzenie, otarł brodę, poprosił o piwo. Ktoś inny zapłacił gospodarzowi, który postawił przed starcem kufel. Po kilku łykach starzec rozejrzał się i zapytał: – No, to co chcecie wiedzieć, szanowni państwo? – po chwili ciszy tęga kobieta odważyła się zapytać: – Czy ta historia jest prawdziwa?
– Aj, oczywiście, że prawdziwa, a jaka ma być! Ja to wszystko od Jana samego wiem. Bywałem tu i ówdzie, a i w Międzylesiu mieszkać mi przyszło. I poznałem tam w zajeździe Jana z Kruhu. A i potem miałem zaszczyt pannę Dagnę poznać.
– To opowiadaj, co dalej było! Ciekawyśmy jak historia się skończy!
– Ano opowiem. – w tym momencie starzec się zająknął. Spojrzał na grupę wędrowców siedzących lekko na uboczu – wszyscy okutani i zakapturzeni, i wydało mu się, że jeden z nich przygląda mu się uważnie oczami o wyjątkowej odcieni szarości… Nie, nie, głupia wyobraźnia. – No to na czym skończyłem…?
(rys. www.commons.wikimedia.org)