o Janie z Kruhu słów kilka
W poprzednim tygodniu pisaliśmy o początkach husytyzmu. Historia urwała się w magicznym czasie w magicznym miejscu wzmianką o Janie z Kruhu.
Jan z Kruhu był najmłodszym synem drobnego szlachcica czeskiego. Żądny wiedzy wybrał się na Uniwersytet Praski, by tam pobierać nauki u najzacniejszych z profesorów. I tak oto Jan z Kruhu w Pradze przebywał w najtrudniejszy dla Czechów czas. Poznał tam Jana Husa i słuchał jego kazań. Pomimo, że na ogół zapalczywość cechuje ludzi młodych, to Jan zapalczywy nie był. Wręcz przeciwnie – do wszelkich nowości z dużą ostrożnością podchodził i sporą dawką sceptycyzmu. Nie, żeby miał coś przeciwko nowościom. Ale żeby od razu być za? Uważał. Ze trzeba wszystko spokojnie przemyśleć. I tak właśnie Jan z Kruhu z dystansu przyglądał się wydarzeniom w Pradze. Po uwięzieniu i spaleniu Jana Husa, ostrożny student postanowił wrócić do domu. Jednak zamieszki po drodze spowodowały, że w wyniku różnych dziwnych wypadków trafił prosto do kompanii zmierzającej do Austii. W takiej kompanii nijak się było przyznać, że Hus jest mu obojętny. I tak z tą wesołą kompanią trafił pod Tabor – znajdujący się w zupełnie innym kierunku niż jego dom. Tak znalazł się, trochę wbrew swojej woli stanął na górze TABOR, lekko z boku, wsłuchując się w kazania…
Zapraszamy za tydzień!
Miasto Tabor
(www.commons.wikimedia.org)